Na tropie niepamięci – historia tylickich kurierów w czasie II wojny światowej.
Pogranicze polsko – słowackie.
Tylicz położony jest w południowo – wschodniej części Polski, u zbiegu rzeki Muszynka i uchodzącego do niej potoku Mochnaczka. Wieś znajduję się na pograniczu dwóch pasm; Beskidu Sądeckiego i Beskidu Niskiego. Miejscowość znajduje się w dolinie otoczonej lasami, co sprzyjało działaniom partyzanckim podczas II Wojny Światowej. Partyzanci ukrywali się w pobliskich lasach. Ułożenie Tylicza blisko granicy ze Słowacją sprzyjało kurierom, bo właśnie tym szlakiem przeszło kilkaset, o ile nie więcej, osób zmierzających na Węgry lub do Armii Sikorskiego we Francji.
Początek II Wojny Światowej w Tyliczu.
1 września 1939 do Tylicza nie przybyły żadne wojska niemieckie, w miejscowości panował względny spokój. Jedynie patrole Wojska Polskiego przypominały o rozpoczęciu wojny. 2 września rozpoczął się ostrzał stanowisk polskich ze strony Słowaków kolaborujących z Niemcami. Na teren Tylicza wjechały dwa samochody pancerne wojsk słowackich. Polski patrol dokonał ostrzału, przez co samochody wycofały się.
3 września Słowacy ponownie wjechali do Tylicza od strony Muszynki. Tym razem były to cztery samochody pancerne. Wówczas na Rynku znajdowało się dziewiętnaście sklepów żydowskich i trzy polskie. Słowacy zrabowali wszystkie sklepy znajdujące się na Rynku. Pragnęli koniecznie spalić kościół, celowali bombami, ale każda z nich trafiała w obornik znajdujący obok kościoła. Elżbieta Kasztelan, która w chwili wybuchu wojny miała zaledwie cztery lata opowiadała, że ludzie w kościele leżeli na podłodze modląc się do Matki Boskiej i zalewając posadzkę łzami. Gdyby Słowakom udało spalić się kościół najprawdopodobniej spłonęłaby również połowa Tylicz.
Ktoś obrzucił jeden ze słowackich samochodów granatami, przez co dwóch żołnierzy zostało rannych. Słowacy opuszczając granice w zemsty za zniszczony samochód, spalili dwa domy w Muszynce.
Niemieckie Placówki w Tyliczu.
Na terenie Tylicza znajdowała się placówki Grenzchutzu ( w domu rodziny Miejskich) oraz Policji Ukraińskiej ( Rynek miejsce dawnego przedszkola obok Straży Pożarnej). Komendant Policji Ukraińskiej, gdy dostawał zawiadomienie o przybyciu gestapo, wysyłał swoją żonę, aby odwiedziła mieszkańców Tylicza. Elżbieta Kasztelan, córka dowódcy partyzantki w Tyliczu – Pawła Królikowskiego relacjonuję, że żona komendanta przychodziła do nich w odwiedziny z dzbankiem i koszykiem. Kobieta nie wchodziła do domu tylko informowała, że gestapo jedzie. Mieszkańcy chowali wtedy broń oraz ukrywali obcych ludzi, którzy przebywali w ich mieszkaniach.
Kurierskie szlaki z Tylicza
Sądeckie góry były głównymi punktami przerzutowymi ze względu na łatwość przedostania się przez wzniesienia. Współpraca miejscowej ludności sprzyjała w rozwoju szlaków kurierskich, których na terenie Sądecczyzny powstały trzy:
Nowy Sącz – Krynica – Tylicz – Muszynka – Bardyjów – Koszyce – Budapeszt,
Nowy Sącz – Kosarzyska – Sucha Dolina – Eliaszówka – Jarabina – Kieżmarok – Budimir – Budapeszt,
Nowy Sącz – Szczawnica – Poprad – Mala Veska – Rożnawa – Budapeszt.
Tyliczanie mimo różnic kulturowych i wyznaniowych potrafili . Miejscowość wówczas zamieszkiwali: Żydzi, Łemkowie i Polacy katolickiego wyznania.
Na terenie Tylicza znajdowały się wówczas dwie parafie; grekokatolicka i katolicka. Ks. Kowalczyk proboszcz parafii katolickiej oraz Ks. Mochnacki proboszcz parafii grekokatolickiej przyjaźnili się, przez co próbowali wprowadzić dobre relacje między swoich wiernych. Łemkowie byli ludnością uprzywilejowaną, co wzbudzało niechęć do nich przez resztę społeczeństwa, ale dzięki zaangażowaniu proboszczów w poprawę relacji między ludnością utworzyło się społeczeństwo współpracujące między sobą w trudnych chwilach. Również duży wpływ na zaangażowanie Łemków w sprawy Polski miała życzliwa postawa wójta gminy Tymoteusza Rybińskiego (łemka).
Zostać kurierem.
Głównym zadaniem tylickich kurierów było organizowanie akcji przerzutowych na Słowację, a stamtąd na Węgry. Zazwyczaj byli to oficerowie, dowódcy, czasem osoby cywilne. Większość z nich pragnęła dostać się do armii gen. Sikorskiego we Francji.
Agendy przerzutowe kierowały uchodźców do odpowiednich kurierów w Muszynie, Tyliczu i Krynicy. W tych miejscowościach punkty kontaktowe mieściły się głównie w prywatnych domach wczasowych. Łemkowie potajemnie dostarczali żywność i odzież Polakom, pomagali również ukrywać uchodźców, narażając się na wywiezienie do obozów koncentracyjnych.
Ułatwieniem dla kurierów były otaczające Tylicz lasy, w których z łatwością można było skrywać czekające na przerzut osoby.
Schwytani kurierzy w czasie przejścia trafiali to więzienia, gdzie byli podawani okrutnym torturom, a następnie wysyłani do obozów koncentracyjnych lub ginęli w brutalny sposób, jak jeden z poniżej opisanych bohaterów. Narażeni byli również bliscy kurierów, których mógł czekać podobny los.
Kilku złapanych kurierów trafiło do obozu koncentracyjnego Auschwitz – Birkenau, w tym wuj Józefa Kowalczyka – Teofil Chowaniec.
Konfederatka – historia Kazimierza Jańca.
Po upadku kampanii wrześniowej w 1939 r. młodzi sądeczanie wychowani w duchu patriotyzmu nie zrezygnowali z walki. Jeszcze w tym samym roku utworzyli Polską Organizację Orła Białego „Resurectio” składającą się głównie z harcerzy, młodzieży gimnazjalnej, licealnej i akademickiej. Powstała również placówka krynicko – tylicka, której zadaniem było przerzucanie wojskowych i uchodźców szlakami kurierskimi na Słowację, a stamtąd do Francji, aby mogli wcielić się do Armii Polskiej tworzonej przez gen. Władysława Sikorskiego – premiera rządu polskiego.
Jedynym z ważniejszych punktów przerzutowych na trasie Krynica – Tylicz – Muszynka był zlokalizowany na uboczu Tylicza dom – willa „Konfederatka”. Właścicielką domu była Karolina Janiec – powojenna nauczycielka.
Lokalizacja „Konfederatki” w pełni sprzyjała konspiracyjnym działaniom, co wykorzystał Kazimierz Janiec – najstarszy syn z rodziny Jańców. Młody mężczyzna po studiach prawniczych był wychowany w rodzinie, która od najmłodszych lat wpajała mu katolicko – patriotyczne wartości.
Najprawdopodobniej początkiem września 1939 r. Kazimierz Janiec wstąpił do krynickiego ugrupowania P.O.O.B. „Resurectio” i został przodownikiem kanału przerzutowego w Tyliczu. Organizowane w „Konfederatce” grupy przerzutowe działały zbyt pochopnie, co doprowadziło do szybkiego rozbicia P.O.O.B. ( początkiem roku 1940).
W styczniu nastąpiły pierwsze aresztowania członków grupy sądeckiego podziemia, Kazimierz Janiec zdając sobie sprawę, że i on może zostać niedługo zatrzymany postanowił wraz z grupą siedmiu oficerów puścić Tylicz udając się do Armii Sikorskiego we Francji. Niestety cała ósemka została zatrzymana na Słowacji przez służby graniczne, a następnie przekazana muszyńskiemu gestapo i stamtąd przetransportowana do Nowego Sącza. Mężczyźni spędzili kilka miesięcy w sądeckim areszcie. 27 czerwca 1940 r. w Kaźni na Wysokim Kazimierz Janiec został zamordowany wraz z dziewięćdziesięcioma trzema schwytanymi – wszyscy byli organizatorami lub brali udział w akcjach przerzutowych. Była to pierwsza zbiorowa egzekucja na Sądecczyźnie, przeprowadzona w tak okrutny sposób za pomocą granatów ręcznych.
Szczątki Kazimierza Jańca zostały złożone w Mauzoleum Bohaterów Ziemi Sądeckiej.
Gdy skamienieje wiatr – historia Andrzeja Garbera.
Andrzej Garbera był Łemkiem, który po niespełnionej miłości do Żydówki Reny Kornarich postanowił wyjechać do Krakowa. W 1937 r. rozpoczął szkolenie w II Pułku Lotniczym i został przydzielony do 122 Ekstrady Myśliwców, stacjonującej na lotnisku Kraków – Rakowice. Andrzej angażował się w kampanie wrześniową był w składzie lotnictwa i obrony Armii „Kraków”, jako pilot brał udział w wojnie obronnej. Samolot młodego pilota został ostrzelany pod miejscowością Monasterzyska, ale udało mu się dolecieć do swojego oddziału.
Po zakończeniu kampanii polskiej w październiku 1939 r. Andrzej postanowił wrócić do Tylicza i zająć się działalnością kurierską. W przeciągu kilku miesięcy przeprowadził kilkaset osób na Słowację i Węgry. W przerzucaniu uchodźców i wojskowych pomagał Andrzejowi jego brat Michał, który mieszkał w Preszowie. Powstała dobrze zorganizowana siatka łemkowskich kurierów współpracujących z ludnością polską.
Podczas jednej z akcji przerzutowych Andrzej został zatrzymany przez słowacką straż graniczną współpracującą z Niemcami, ale udało mu się uciec. Garbera ukrył się w lesie w okolicach Snakowa, gdzie spędził noc kryjąc się na wielkiej jodle. Był to początek kwietnia 1940 r., a noc deszczowa i potwornie zimna. Młody pilot przemarzł i nabawił się zapalenia opon mózgowych. Został przewieziony do szpitala w Nowym Sączu, gdzie zmarł 9 kwietnia 1940 r. Na tylickim cmentarzu znajduję się tabliczka pamiątkowa.
Powstała książka, opowiadająca historię Ren Kornarich oraz Andrzeja Garbery pt. „Rena’s Promise” oraz spektakl teatralny pt. „Gdy skamienieje wiatr, będziemy wzruszać powietrze”, który został zaprezentowany w Krynicy – Zdrój podczas Forum Ekonomicznego w 2017 r.
W poszukiwaniu zapomnianych kurierów.
Wielu kurierów tylickich to zapomniane postacie. Pamięć o nich została zatarta przez lata i śmierć osób, które ich znały. Przeprowadziłam wywiad z Józefem i Emilią Kieblesz, Elżbietą Kasztelan oraz Józefem Kowlaczykiem, którzy podczas wojny byli kilkuletnimi dziećmi. Owszem potrafili wymienić tylickich kurierów z nazwiska, ale nie umieli opowiedzieć o ich działaniach. Kurierzy, o których pamiętali to: Jan Augustyński, Maria Bochyńska, Teofil Chowaniec, Emil Hawran, Włodzimierz Ristwej, Teodor Dudka, Paweł Królikowski.
Tylicz bogactwem wspomnień.
Pięknym doświadczeniem było dla mnie wysłuchanie historii ludzi oraz ich rodzin pamiętających wojenny czas w Tyliczu. Wywiad był fascynującą i żywą lekcją historii a ludzie pełni życzliwości, mimo krzywd jakie ich spotkały podczas okupacji. O wielu faktach nie miałam pojęcia, ale dostałam pouczającą lekcję, którą zapamiętam do końca życia.
Miłym przeżyciem jest dowiedzenie się czegoś więcej o swojej rodzinnej miejscowości, czymś co miało duży wpływ na ludność zamieszkującą te tereny, na wygląd tych miejsc, nie spojrzę na tych ludzi, na te widoki już tak samo. Widzę teraz inny Tylicz, wzbogacony o historię i wspomnienia.
Było wielu tylickich kurierów, o których chciałabym napisać, niestety pamięć o nich zatarły lata. Zostały tylko fragmentaryczne i niepełne opowieści o tych tylickich bohaterach. Teraz wiem, że trzeba przywrócić ich pamięć mojemu młodemu pokoleniu, by nie pozostały bezimienne ich czyny i poświęcenie dla Ojczyzny.
autor:
Nikola Jucha
Biografia:
Internetowa:
Andrzej Bogusław Jucherski „Konfederatka” http://www.odkryjtylicz.pl/konfederatka.html
Janusz Kieblesz „Kurier Andrzej Garbera”
http://www.odkryjtylicz.pl/garbera.html
Janusz Cisek „Dzieje Tylicza w dokumentach”
http://www.odkryjtylicz.pl/garbera.html
W tworzeniu pracy korzystałam również z:
Z zebranych informacji z przeprowadzonego przeze mnie wywiadu ze świadkami czasów okupacji niemieckiej w Tyliczu :
Elżbieta Kasztela– córka dowódcy tylickiej partyzantki, Pawła Królikowskiego.
Józef Kieblesz – jako młody chłopiec został zabrany przez Niemców ze względu na swój wygląd: niebieskie oczy oraz blond włosy, uratowany przez Armie Krajową przed wywózką do Niemiec.
Emilia Kieblesz – mieszkaniec Tylicza w latach okupacji hitlerowskiej.
Józef Kowalczyk – orientuje się w historii tylickich kurierów, dzięki rodzinnym opowieściom o wuju, który przeprowadzał uchodźców na Słowację.