Nie idźcie za gwiazdą ze wschodu
PRL-OWSKIE PROCESY SPRAWA KS. JANA DRYI
Parafianie! Wczoraj w Tyliczu było aresztowanie, dziś są takie czasy, że jutro mogę być aresztowany, albo pierwszy lepszy z was, ale nie dajcie się sprzedać nikomu, bo nasi wrogowie tylko na to czekają, żebyśmy jeden na drugiego coś powiedział, a oni z tego korzystają i aresztują. […] chociaż by cię rżnęli, nie wydawaj nikogo […], musimy stać czujnie na posterunku, bo nas śledzą. […] dałem wam do zrozumienia, ale mądrej głowie dość na słowie…
Paweł Wiejaczka
Tak brzmiało kazanie wygłoszone podczas niedzielnego nabożeństwa w Tyliczu, odprawionego przez proboszcza ks. Jana Dryję. Zostało ono zachowane w doniesieniu agenturalnym z 26 września 1950 r. informatora o pseudonimie Marynarz.
Niedługo potem Urząd Bezpieczeństwa przeprowadził tzw. akcję „K” przeciw – jak napisano – kułakom i kontrrewolucjonistom, aresztując w całym kraju prawie pięć tysięcy osób.
Bóg widzi
Ksiądz Dryja został natychmiast wezwany do UB w sprawie „wrogich wypowiedzi”. Postanowił wystosować list otwarty, w którym napisał: „Przeciw Ojczyźnie i prawdziwej demokracji nie zawiniłem i dlatego nawet jakiejkolwiek konfrontacji się nie lękam. Za św. Wiarę zaś […] i za wolność Ojczyzny ukochanej i dobro prawdziwe Ludu, gotów jestem z radością, cierpiąc prześladowanie, nawet umrzeć. Daj Boże – mężnie, z honorem. Sobie i innym ciągle przypominam: »Bóg widzi – czas ucieka, śmierć się zbliża, wieczność czeka«”.
Ks. Jan Dryja wychował się w Nowym Sączu, gdzie przyszedł na świat 9 grudnia 1907 r. W roku 1927 złożył egzamin dojrzałości w tamtejszym Państwowym I Gimnazjum Jana Długosza. W tym samym roku wstąpił do Tarnowskiego Seminarium Duchownego, rozpoczynając jednocześnie studia filozoficzno-teologiczne. 29 czerwca 1932 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Kolejno sprawował posługę w parafiach w Wietrzychowicach, Pilznie oraz Śnietnicy, gdzie pełnił funkcję rektora tamtejszego kościoła. W marcu 1946 r. został mianowany proboszczem w Tyliczu.
Pod obserwacją
Kazania ks. Dryi były pod obserwacją miejscowej bezpieki i stanowiły dla niej materiał do pracy. Każdy pojawiający się w nich polityczny wątek był notowany i rejestrowany przez członków ORMO.
W planie rozpracowania szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Sączu z 12 stycznia 1950 r. czytamy: „próba werbunku listopad 1949 r. […] kandydat nie wykazał żadnej chęci współpracy […] twierdząc, że tajemnic kościoła nigdy by nie wydał […] z werbunku zrezygnowano”. Pojawił się więc plan zarejestrowania kapłana jako podejrzanego. „Spośród kontaktów jego należy wytypować i opracować kandydatów na werbunek […] ażeby wiedzieć o każdej jego wypowiedzi i każdym poruszeniu […] w/w obecnie po rozmowie z funkcjonariuszami UB swą działalność zakonspirował”.
Wspomniany informator „Marynarz” notował każde słowo wypowiedziane do wiernych przez ks. Jana. 19 stycznia 1950 r. podkreślił w swoich zapiskach: „[…] prośmy Boga, ażby u nas był ustrój sprawiedliwy, dobry i z Bogiem na czele”.
Świadkowie bezpieki wyławiali wszystko, co mogło być przydatne do sformułowania zarzutów. 17 października 1950 r. Piotr Izwicki tak scharakteryzował duchownego: „[…] bardzo przebiegle operuje słowami, w których atakuje przeważnie świat postępowy […], ludności daje do zrozumienia, że tylko państwa zachodnie kapitalistyczne posiadają prawdziwą demokrację”. „Marynarz” zaś 28 września 1950 r. zanotował słowa ks. Dryi, które stały się podstawą aktu oskarżenia: „Nie dajcie się kupić za buty, za płótno […] to jest już wszystko ku końcowi […] diabeł rozpędził się nad nami, aby nas porozbijać na grupy, a potem weźmie nas w swą moc […] szatanem Rząd RP […], nasz ustrój polega na cygaństwie i oszustwie”.
Rozpracowanie i proces
18 grudnia została założona „sprawa na księdza Dryję”. Powstał plan rozpracowania księdza.
W święto Trzech Króli 1951 r. duchowny przestrzegał jeszcze wiernych przed tym, co niesie ze sobą komunizm: „Nie idźcie za gwiazdą ze wschodu”.
W nocie naczelnika V Wydziału Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z 20.01.1951 r. do wojewódzkiego odpowiednika w Krakowie czytamy: „W zał?czeniu zwracam spraw? przeciwko ks. Dryji i?komunikuj?, i? Dyr. Brystygier wyda?a sankcj? na aresztowanego. Rozpraw? przeciwko niemu nale?y przeprowadzi? nie d?u?ej ni? w?okresie 2 tygodni od aresztowania?.
ączeniu zwracam sprawę przeciwko ks. Dryji i komunikuję, iż Dyr. Brystygier wydała sankcję na aresztowanego. Rozprawę przeciwko niemu należy przeprowadzić nie dłużej niż w okresie 2 tygodni od aresztowania”.
26 stycznia 1951 r. tylicki proboszcz został przewieziony do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. Następnego dnia osadzono go w więzieniu przy ul. Montelupich.
Przed główną rozprawą 17 marca 1951 r. do szefa PUBP w Nowym Sączu dotarło pismo następującej treści: „W dniu 30 bm. [1951 r.] odbędzie się rozprawa p-ko ks. Dryji […]. Wobec powyższego należy w tym dniu zabezpieczyć tą rozprawę, aby elementy reakcyjne nie wywołały na sali wystąpień”.
Proces ks. Dryi miał charakter pokazowy. 30 marca zapadł wyrok. W jego sentencji tak opisano czyny oskarżonego: „W czasach od sierpnia 1950 r. do połowy stycznia 1951 r. w Tyliczu pow. Nowy Sącz nadużywał wolności wyznania w celach wrogich ustrojowi Rzeczpospolitej Polskiej […]; w czasie kazań podczas nabożeństw niedzielnych lżył ustrój Polski Ludowej i ZSRR, rozgłaszając wiadomości o rzekomej walce Rządu z Kościołem, oraz występował wrogo przeciwko tworzeniu spółdzielni produkcyjnych”. Podkreślono również, że „w mieszkaniu przechowywał książki i broszury nawołujące do wystąpień antysowieckich oraz zawierające fałszywe wiadomości o ustroju i stosunkach panujących w ZSRR, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom państwa Polskiego bądź obniżyć powagę jego naczelnych organów”.
W uzasadnieniu politycznych wypowiedzi duchownego podkreślono: „jako ksiądz […] czynił to […] jawnie bądź w sposób zamaskowany, posługując się przypowieściami biblijnymi. […] Latem 1951 r. podczas kazania wyraził się, że na katolickie pisma niema papieru, a na propagandę jest”. W akcie oskarżenia pojawiło się również stwierdzenie, że nienawiść ks. Dryi do ustroju Polski Ludowej mogła narazić miejscową ludność na bezpośrednie przykrości i sprowadzić na drogę przestępstwa. Jak zeznał jeden ze świadków oskarżenia: „jego wypowiedzi były przez ludność powtarzane i różnie rozumiane. Nauczał on młodzież i starszych ze środowiska wiejskiego – ludności […] jeszcze zacofanej kulturalnie”. Dalej czytamy: „ks. [Dryja] przyznał się do wrogich wypowiedzi”.
Kapłan został również oskarżony o zastosowanie kary cielesnej wobec 8-letniego chłopca. W akcie oskarżenia zanotowano: „uderzył Mieczysława Ćwiklińskiego, ucznia pierwszej klasy szkoły powszechnej, a zrobił to dlatego, że inni uczniowie zawiadomili go, że Ćwikliński wyjął jakieś stare pieniądze z cerkwi i rozbił kamieniem fotografię na nagrobku cmentarza”.
Duchowny skazany
30 marca 1951 r. Sąd Wojewódzki w Krakowie na sesji wyjazdowej w Nowym Sączu skazał księdza na sześć lat więzienia i pozbawienie praw honorowych na cztery lata. Na poczet kary został zaliczony okres aresztu.
Ks. Dryja początkowo przebywał w więzieniu w Nowym Sączu następnie w Rawiczu i we Wronkach. O jego zwolnienie zabiegał ordynariusz tarnowski Jan Stępa, pisząc o duchownym: „z usposobienia jest spokojny i zrównoważony”. Naczelnik więzienia we Wronkach 13 grudnia 1954 r. wydał świadectwo zwolnienia ks. Dryi. Tylicki proboszcz odzyskał wolność 26 stycznia 1955 r.
W lutym, bardzo już chory, wrócił do Tylicza. W marcu udał się na Polesie Lubelskie do miejscowości Nur nad Bugiem, by spotkać się ze współwięźniami politycznymi. Tam zastał go kres ziemskiej pielgrzymki. Zmarł nagle 17 marca 1955 r. Grób niezłomnego duchownego znajduje się w Nowym Sączu.
Autor: Paweł Wiejaczka