Opracowanie : przewodnik beskidzki Janusz Kieblesz
Dzięki poszukiwaniom w licznych archiwach dawnych dokumentów, związanych z historią Tylicza, dotarłem do niesamowicie ciekawych dokumentów, w których możemy poznawać na nowo historię Tylicza oraz rodów tylickich. Z własnej ciekawości , chcąc poznać historię swego rodu ,oraz częste zapytania tyliczan , którzy również są zainteresowani tym tematem – spowodowały , że rozpocząłem poszukiwania. W Tyliczu jak i w różnych dokumentach możemy zaobserwować, że wiele nazwisk się bardzo często powtarza. Są to rody, których nazwisko jest takie same, choć rodziny nie są spokrewnione. W księgach notarialnych, sądowych, w zapisach w księdze miejskiej Tylicza, możemy zaobserwować, że już w XVII wieku 14 tylickich rodów, tu mieszka. Rodzina Miejskich i rodzina Hamerników mieszkała w Tyliczu , kiedy jeszcze ten nosił nazwę Miastko. Pozostałe 12 rodów być może też , lecz nie wymieniani byli jako mieszczanie gdyż mogli mieszkać „za murem” w „podgrodziu” i nie posiadali tytułu mieszczanina. Licząc tylko 4 pokolenia na 100 lat jest to około 16 pokoleń, więc zapewne w tak małej społeczności - byli spokrewnieni lecz do 16 pokoleń wcześniej. Możemy więc śmiało przypuszczać, że nie ma rodziny w Tyliczu pochodzącej z tych rodów, która nie byłaby spokrewniona. Najstarszą wzmianką w dokumentach o rodzinie tylickiej jest wzmianka o rodzinie Miejskich. Jest to dokument - list z roku 1600 w którym Lazar Miejski zwraca się z prośbą do władz Bardejowa o ściganie złoczyńców , którzy „łupią” Miastko . Z 1636 roku pochodzi (z księgi miejskiej) dokument , w którym Mieyscy udowadniają biskupowi Jakubowi Zadzikowi, iż ich sołectwo które dzierżą zostało nadane za czasów króla Jana Olbrachta, a sami pochodzą – od sławetnego Mikołaja Czerniara, czyli mają korzenie w Tyliczu od XV w. Kopcia Danko i Lazar Mieyski to pierwsi Miejscy opisani w dokumencie. Posiadają hutę, gdzie wykuwają kordy, miecze, szable – niszczą lasy z których drewno jest potrzebne do opalania huty. Mają własny młyn i nie korzystają z biskupich. Bogactwo to nie podobało się biskupom i dlatego odebrano im dziedziczne prawo sołeckie. Mimo tego to późniejsi wójtowie , burmistrzowie , ławnicy tyliccy. W drugiej połowie XVI wieku w Miastku żyje Lazar Miejski. Jest wójtem Miastka ale też przez pewien okres , pełni funkcję wójta kresu muszyńskiego. W archiwum bardejowskim pozostała korespondencja Lazara z władzami Bardejowa, świadcząca iż był on osobą umiejącą pisać i czytać. Jednym z najstarszych tylickich rodów jest rodzina Hamerników. W 1614 r. Jadwiga Hamerniczka, wdowa, zostaje pozwana do sądu przez właściciela huty tylickiej Jakuba Hutnika o zwrot pożyczki zaciągniętej u niego przez jej zmarłego męża. O tylickich hutach posiadamy informacje z XV wieku . Stąd wiemy, że rodzina Hamerników ma korzenie XV wieczne. Wdowa Hamerniczka była póżniej wymieniana w 1680 roku w spisie mieszkańców tylickich. Również posiadamy informacje o niejakim Krzysztofie Hamerniku z roku 1682 (strona 160), który był ławnikiem sądowym. W późniejszych dokumentach Hamernicy występują jako rajcy, ławnicy, ale też często w księgach sądowych. Ciekawą postacią jest niejaki Jan Hamernik, który został uwięziony w zamku w Muszynie w 1791 za znieważenie władzy. Został dopiero uwolniony po napisaniu listu (poręczenia) wszystkich mieszczan tylickich, burmistrza, wójta, rady oraz całego pospólstwa. Po zwolnieniu przeniesiono go do tylickiego więzienia (skrzyżowanie ulicy Pułaskiego i Kościuszki) – gdzie otrzymał 30 rózg. Kolejnym rodem tylickim jest ród Garberów z którego pochodzili Burmistrzowie i Rajcy tyliccy. W dokumencie z 1633 roku (księga miasta Tylicza) Konstanty Galberek za 16 łokci zabudowanego placu płaci 16 złotych (w obrębie muru). Z roku 1647 pochodzi dokument w którym Katarzyna – wdowa po Michale – spłaca dom braciom męża. Zaś z roku 1679 pochodzi testament Aleksandra Garbery - rajcy tylickiego – w którym dzieli majątek pomiędzy dziećmi z pierwszego i drugiego małżeństwa. Jego syn Iwan jest burmistrzem Tylicza w roku 1681.W księgach sądowych równie często spotykamy się z tym nazwiskiem. Kolejnym rodem tylickim jest ród Kowali. Kowal Jan w roku 1633 jest burmistrzem, który „wiele swego grosza wydał na ozdobę tylickiego kościoła”, za co częściowo został zwolniony z opłaty za zabudowany plac w Rynku. Rodzina Chowańców występuje 1 raz w dokumencie z 1633 roku, gdzie niejaki Iwan wydaje 19zł za 19 łokci zabudowanego placu. Kilka lat później w dokumencie z 1638 roku wzmiankowany jest jako Iwan Chowańcow. Najbardziej znaną, postacią był Stefan Chowaniec – wieloletni burmistrz, ławnik sądowy, rajca. Nazwisko bardzo często przekształcane w zapisie w dokumencie z 1689 roku występuje jako „Chowancik”. Nesterak, Nesterczyk, Nieściorek, Nieścierak to tylickie nazwisko równie często przekształcane, które pierwszy raz występuje w dokumencie z 1638 roku w którym syn Nieściorowy Piotr osądzony został na gardło (kara śmierci) przez starostę Muszyńskiego Jana Bedlińśkiego oraz na utratę wszystkich dóbr za to, iż w Izbach drugą żonę posiadł, a prawnie już posiadał pierwszą. Karę otrzymał również pop Izbiański który dawał im ślub. W roku 1655, Danko Nieścierak występuje jako ławnik tylicki; zaś w 1661 Daniel występuje jako burmistrz Tylicza. Z roku 1642 posiadamy informacje o kolejnym tylickim rodzie. W rynku posiadaczem domu był Eliasz Rustwej. W wielu dokumentach późniejszych rodzina ta często występuje. Za murem w roku 1646 posiadają domy Jurko i Danko Senko na tzw. Osadzie. Był wyraźny podział: mieszczanie mieszkali w grodzie (Rynek otoczony murem) oraz podgrodzie (tzw. Osada) –dzisiejsza Osada. Pierwsze wzmianki o rodzinie Kiewieszów to rok 1646, kiedy to niejaki Jacko posiada dom opisany w księdze miasta Tylicza, zaś w roku 1666 w ratuszu tylickim spotykają się bracia Semen i Łukasz oraz ich kuzyni – Jan i Michał. To synowie pierwszych Kiewieszów w Tyliczu: Jacka i Jędrzeja. Sprawa ta dotyczyła podziału majątku. W roku 1736 niejaki Grzegorz Kiewiesz był burmistrzem Tylicza. Ród ten bardzo często wspominany jest w księdze miasta Tylicza. Nie wiadomo od jakiego czasu w nazwisku „w” pisane cyrylicą zastąpiło „b”, czyli polskie „w”. I w ten sposób powstało już nazwisko Kieblesz. W 1760r. w dokumentach możemy spotkać Tomasza Kieblesza, który kupuje polanę nad Zimnym. Znane postacie XVIII wieczne to Jerzy i Aleksander Kieblesz – rajcy i ławnicy sądowi. Pierwsza wzmianka o nazwisku Królikowski pochodzi z 1633 roku. Wraz z komisją biskupią przybywa do Tylicza ksiądz Grzegorz Królikowski, dziekan sądecki. Grzegorz Królikowski wcześniej znany jako proboszcz grybowski występuje wielokrotnie w dokumentach sądeckich w tego okresu , lecz prawdopodobnie nie pochodził on z Tylicza . Z roku 1656 mamy pierwsze wzmianki o Stanisławie Królikowskim, który jest notariuszem, a następnie kupuje dom dla syna Semena Królikowskiego – późniejszego ławnika, rajcy. W 1741 roku burmistrzem Tylicza jest Józef Królikowski , który równie często występuje w księdze sądowej , według opisów był majętnym lecz bardzo porywczym człowiekiem . O trzech rodach tylickich mamy pierwsze wzmianki w dokumencie z 1673r. Jest to rodzina Bałuców, Ciołkiewiczów i Pawliszaków. Z rodu Bałuców pochodzi burmistrz Jakób, który był wcześniej ławnikiem oraz rajcom. Zaś Franciszek być może jego syn , nosił tytuł prezydenta Tylicza . Kolejną ciekawą postacią był Piotr Ciołkiewicz (Ciołkowicz), który trafił do Tylicza jako pisarz. Był również podwójcim ,zapewne ukończył szkolę – świadczy o tym piękne pismo którym się posługiwał. W dokumencie tym opisana jest sprawa Piotra Pawliszaka, który sprzedaje łąkę. Kolejnym XVII rodem tylickim jest rodzina Hawranów. W dokumencie notarialnym z 1699 roku opisane jest ich gospodarstwo pod Łaskami. Kolejne rody tylickie o których posiadamy pierwsze wzmianki to : 1719 – Jan Bereski 1724 – Stanisław Matakiewicz 1734 – Fecko Pogrzeba 1765 – Jan Augustyński 1766 – Zofia Piernaczka 1766 – Piotr Ciołka. W XVIII wieku widać , iż status miasta był znaczny .Tylicz wówczas oprócz burmistrza , wójta , ławników , radnych - miał prezydenta. Świadczą o tym dokumenty z księgi sądowej (str.254 , 271) , kiedy we władzach zasiadali : Prezydent – Bałuc Franciszek Burmistrz – Nesterak Michał Wójt – Wójcicki Piotr Ławnik – Pogrzeba Piotr Ławnik – Koczański Stefan Wiele cennych wiadomości historycznych możemy przedstawić dzięki pozyskanym dokumentom m. in. Wiemy iż w roku 1640 przeniesiono parafię z cerkwi tylickiej (prawosławnej) do Muszynki na podstawie dekretu kapituły Krakowskiej. Muszynka w tych dokumentach występuje jako mała Muszynka, gdzie często odbywały się sesje wyjazdowe prawa Muszyńskiego, czyli „Sąd Wielki Kresu Muszyńskiego” posiadający prawo miecza, który rozpatrywał różne sprawy. W dokumencie z roku 1666 (księga miasta Tylicza strona 82) posiadamy informację, iż znajduje się co najmniej 1 grób w Kościele farnym. Został tutaj pochowany mości Pan Baker Zasenski. Dokument opisuje sprawę darowizny na rzecz tylickiego kościoła przez zmarłego. W XVII i XVIII we wszystkich dokumentach ulicę Kazimierza Wielkiego nazywano „Gościńcem Sądeckim”, zaś na środku Rynku stała karczma „Pod Zieloną Rózgą” ( bardzo długo prowadzona przez rodzinę Ciołków) gdzie po każdym akcie notarialnym, który powstał w Ratuszu, aby był ważny „wylewano nań achtel piwa” lub innego trunku, by nabrał mocy prawnej. Karczma istniała około 300 lat. W roku 1741 wspomniane jest pogorzelisko, czyli prawdopodobnie Tylicz spłonął. Wszyscy mieszczanie otrzymali prawo do darmowego wycinania lasu na budowę własnego domu. Wiele lat minęło, wiele domów wybudowano i w roku 1765 nadal powoływano się na prawo do darmowego wycinania lasu.(Władze zapomniały do dnia dzisiejszego to prawo odwołać). W dokumencie z roku 1766 mamy informację o obowiązku mieszczan , którzy mieli wystawiać nocne straże. Również jest to dekret o mostach, rynnach i o potoku płynącym przez rynek , który miał zapewnić wodę podczas pożaru. Pierwsze wzmianki o tylickiej szczawie pochodzą z roku 1708 – księga miasta Tylicza – akt notarialny (Aleksandera Truchana – dotyczy zakupu ziemi) , zaś z 1666 mamy zapisane informację o Mrokowcach, Dzielcu, Wysokim Bereściu, Bradowcu oraz o folwarku który istnieje w Podgrodziu czyli na dzisiejszej Osadzie . Pierwsza połowa XIX wieku była bardzo tragiczna dla Tylicza. Wielkie powodzie nawiedziły Tylicz (1815, 1845, 1847) – ogromny głód i nieurodzaj. Opisana jest również trąba powietrzna , która przeszła przez Tylicz według opisu gonty z tylickich domów zaniosło do cyrkuły Jasielsiego (Ropki). Pozwalało dachy, domy powykręcano, ratusz został zburzony, a nawałnica ta trwała około pół kwadransa. Największy głód w Tyliczu miał miejsce w 1716 roku, kiedy to zimę przeżyło tylko 70 mieszczan. 70 zmarło, a pozostała część uciekła na Węgry , gdzie klimat był bardziej sprzyjający. Nie bez przyczyny w okolicach i w Tyliczu snuto opowieści – legendy na temat czarownic ,czarów ,guseł . Okazuje się , iż spraw sądowych o „czary” było co najmniej kilka , aż do czasu kiedy Sejm w roku 1776 zakazał stosowania kar za czary i gusła. W roku 1773 w księgach sądowych na 6 stronach opisano najsłynniejszą sprawę sądową – Oryny Pawliszanki z której dowiadujemy się że została skazana na spalenie na stosie na tylickiej szubienicy , lecz w „drodze łaski” została ścięta mieczem po czym została pochowana na wzgórzu. Bardzo ciekawą rozprawą sądową, jest sprawa Andrzeja Tkaczyka z królestwa węgierskiego ze wsi Raslawic, który wracając z odpustu z Krynicy zabił 2 osoby i wyrokiem sądu przed ścięciem mieczem obcięto mu rękę którą później nabito na pal na Szubienicy która miała odstraszać złoczyńców. Wyjątkowym procesem odbywającym się w ratuszu tylickim był proces z roku 1769 przeciwko burmistrzowi Tylicza Piotrowi Woycickiemu, który wraz ze swymi kompanami, podając się za konfederatę, grasował po wsiach w dolinie Popradu i zbierał daniny na rzecz konfederacji. Został za to skazany na 400 rózg rozłożonych na 3 raty. Raz 200 i 2 razy po 100. Wyrok ten zatwierdził komendant obozu w Muszynce Józef Bierzyński. 26 września 1769 roku obóz w Muszynce odwiedził Kazimierz Pułaski w sprawach urzędowych, gdzie przebywał około 3 tygodni. 3 i 4 sierpnia 1770 roku, Pułaski stoczył bitwę z rosyjskim generałem Drewiczem, który zmusił go wycofania się na terytorium Austrii. Na wskutek zdrady Austriaków, konfederaci odnieśli duże straty, bo zginęło 179 żołnierzy. Na rynku tylickim podczas jarmarku w 1772 doszło do buntu kupców węgierskich, którzy nie chcieli zapłacić opłaty targowej. Na wskutek tego, kupcy pobili wójta Jana Koczyńskiego i burmistrza Tylicza Michała Nesteraka. Przywódcom buntu był węgierski kupiec Jakub Gbur, który za swe uczynki został skazany na 36 grzywien. Bardzo rygorystyczne przepisy kościelne były przyczyną wielu spraw sądowych, które rozstrzygał tylicki sąd. M. in. Rozpusta, niemoralne prowadzenie się, gra w karty. Przykładem tego była rozprawa z 1776r, kiedy to Matiasz Wygoda, Adam Gburczyn, Samuel Hamernik, Jan Hamernik, Franciszek Boguski otrzymali od sądu karę po 10 rózg każdy za grę w karty podczas świąt. Najbarwniejszą postacią był Matiasz Wygoda, który za swoje wesołe wyczyny oraz zamiłowanie do zabawy był wielokrotnie skazany na wielokrotne wychłostanie na pręgieżu pod ratuszem. Prawo tylickie było bardzo rygorystyczne. Przykładem jest proces Oleny Romanichy z Piorunki przebywającej na służbie w Tyliczu i w Muszynce. Podczas rozprawy zeznała, że grzech cielesny miała z 5 parobkami. Za karę, każdy z nich zapłacił po 14 złotych „miodowego”, a Olena Otrzymała 100 rózg i została wygnana z miasta. Kolejną ciekawą sprawą jaką prowadził tylicki sąd w roku 1780, kiedy to niejaki Franciszek Boguski wniósł skargę przeciwko Janowi Mindrze o rozbita szybę przez pozwanego, który uciekając w nocy z komnaty jego żony, rozbił szybę, a szyba dużo kosztuje. Sprawę nie rozstrzygnięto, gdyż żona Boguskiego zbiegła i nie zjawiła się na rozprawę. Z roku 1779, posiadamy pierwsze wzmianki o tylickim Żydzie, którym jest złotnik Herszko Lewkowicz, który występuje w tylickich sprawach sądowych. Marianna Dubaska była publicznie przez władze Tylicza prowadzona na powrozie po polach względem zakopanych rzeczy, które miała używać do czarostwa ,za co siedziała w areszcie, tak zeznał pracujący w ich gospodarstwie parobek ,lecz później okazało się, że jej służąca Anna Białowąsówna otrzymała pamiątki odpustowe z Biecza od męża, która chcąc żeby jej nie ukradli zakopała na polu. Okazało się to zwykłą pomyłką i Mariannę władze musiały przeprosić. Bardzo ciekawą sprawę sąd tylicki rozpatrywał w 1783 roku, kiedy to niejaki Michał Pawliszak na kupno konia zabrał pieniądze i kupił tego konia od Stefana Koczańskiego, lecz obydwaj byli tak pijani, iż jeden nie pamięta czy kupił konia i drugi nie pamięta komu sprzedał konia. Wszystko się wyjaśniało, kiedy to po 2 tygodniach konia odnaleziono wałęsającego się w Powroźniku. Życie w tych wiekach w Tyliczu było bardzo barwne , lecz równie bardzo ciężkie. Opisów w dawnych księgach jest wiele , wiele jeszcze nie odczytanych . Posiadamy pewne informację , iż w archiwum przemyskim znajdują się dokumenty z tylickiej cerkwi , które są „kopalnią wiedzy” o historii tylickich łemków .Będzie to odrębny rozdział historii Tylicza do zbadania. Wiele jeszcze do odkrycia przed nami.